Honey Blossom & Pink Sands, Yankee Candle
Zapachy Yankee Candle na dobre zagościły w moim domu, a od niedawna zaraziłam tym także moją mamę. Mamy podobny gust zapachowy, więc dzielę się z nią moimi ulubionymi zapachami. W ostatnich dniach te dwie tartaletki pachniały w całym domu!
Honey Blossom oraz Pink Sands, bo to o nich mowa są moimi, a od niedawna też faworytami mojej mamy.
Honey Blossom jest bogaty, kwiatowy, a jednocześnie delikatny. Na stronie sklepu wyczytałam jego opis jako połączenie nektaru kwiatowego, miodowego piżma, frezji oraz nut drzewnych. Ja wyczuwam najbardziej kwiaty oraz nuty drzewne. Zapach podoba mi się bardzo, jego intensywność maleje oczywiście z biegiem czasu jego palenia, ale to właśnie lubię w nim najbardziej. Kiedy jest nieco mniej intensywny dobrze mnie nastraja, uspokaja i relaksuje.
Pink Sands to zapach, który kojarzy mi się z wakacjami, ale nie tylko przez jego nazwę ;P Producent pisze o nim, że jest to połączenie jasnych cytrusów, słodkich kwiatów oraz ostrej wanilii. Ja wyczuwam w nim przede wszystkim delikatne słodkie kwiaty oraz cytrusy. Mama czuje też wanilię, ale ja niestety nie. Zapach jest intensywny i zabiera mnie na piaszczystą plażę, gdzieś w tropikach.
Polecam oba zapachy, pachną cudownie w całym domu i mają w sobie to coś, co sprawia, że często do nich wracam.
Do kupienia w sklepie HomeDelight, jedna tartaletka kosztuje 6 zł. Pachnie do ośmiu godzin.
Najczęściej łamię wosk na 4 części i tak właśnie go spalam, ale zdarza się też, że wrzucam do kominka w całości.
Honey Blossom oraz Pink Sands, bo to o nich mowa są moimi, a od niedawna też faworytami mojej mamy.
Honey Blossom jest bogaty, kwiatowy, a jednocześnie delikatny. Na stronie sklepu wyczytałam jego opis jako połączenie nektaru kwiatowego, miodowego piżma, frezji oraz nut drzewnych. Ja wyczuwam najbardziej kwiaty oraz nuty drzewne. Zapach podoba mi się bardzo, jego intensywność maleje oczywiście z biegiem czasu jego palenia, ale to właśnie lubię w nim najbardziej. Kiedy jest nieco mniej intensywny dobrze mnie nastraja, uspokaja i relaksuje.
Pink Sands to zapach, który kojarzy mi się z wakacjami, ale nie tylko przez jego nazwę ;P Producent pisze o nim, że jest to połączenie jasnych cytrusów, słodkich kwiatów oraz ostrej wanilii. Ja wyczuwam w nim przede wszystkim delikatne słodkie kwiaty oraz cytrusy. Mama czuje też wanilię, ale ja niestety nie. Zapach jest intensywny i zabiera mnie na piaszczystą plażę, gdzieś w tropikach.
Polecam oba zapachy, pachną cudownie w całym domu i mają w sobie to coś, co sprawia, że często do nich wracam.
Do kupienia w sklepie HomeDelight, jedna tartaletka kosztuje 6 zł. Pachnie do ośmiu godzin.
Najczęściej łamię wosk na 4 części i tak właśnie go spalam, ale zdarza się też, że wrzucam do kominka w całości.
Mam zapach Pink Sands i bardzo lubię, rzeczywiście przypomina o wakacjach :)
OdpowiedzUsuńJa przymierzam się do zakupu jakiegoś :D
OdpowiedzUsuńMmmm.. zaciekawiłaś mnie zapachem tego Pink Sands ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Honey Blossom by mi się spodobał:)
OdpowiedzUsuńpink sands bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo pochwał na temat pink sands:)
OdpowiedzUsuńmyślę, że oba by mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńKocham zapach pink sand moj ulubiony :)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam YC :)
OdpowiedzUsuńTego zapachu jeszcze nie mam w swojej kolekcji.
OdpowiedzUsuńZ tych dwóch próbowałam tylko Pink Sands. Mnie kojarzy się z zapachem żelków :)
OdpowiedzUsuń